PODRÓŻ I PIERWSZE DNI W AMERYCE

Łącznie 15 godzin w samolocie.

Niektórzy członkowie załogi dodatkowo 10 h w autobusie, inni 2 w samochodzie. I ciach! jesteśmy w BUENOS AIRES! Jaka radość… teraz możemy już powiedzieć, że marzenia się spełniają 🙂

Lecieliśmy z Pragi (okazuje się, że loty z Niemiec, czy Czech są o nawet 800 zł tańsze!) do Londynu i stamtąd bezpośrednio już do Buenos w Argentynie.1A

Takie podróże do lekkich nie należą. Trochę wykończeni wysiedliśmy na lotnisku i od razu poczuliśmy buchające ciepełko. No dobra ale co dalej ? Dzięki Bogu mamy dwóch hiszpańskojęzycznych ludków – Julitę i Janka. Janek przyleciał wcześniej więc dzięki Julicie udało się załatwić taniej transport z lotniska do centrum by stamtąd pociągiem dojechać do Juana – naszego hosta z Couchsurfingu. Zanim jednak zapakowaliśmy się w piątkę do taxi – wskoczyłyśmy w krótkie spodenki (dziewczyny), odebraliśmy bagaże i pochowaliśmy zimowe kurtki do plecaków. I najważniejsze! Schowałyśmy kasę do staników 🙂 trzymając pieniądze w tej części garderoby czujemy się najbezpieczniej bo plecak ciach pach wyrywają i do widzenia… schowki w paskach jeszcze przejdą ale już znane są te skrytki przez tubylców. Wpakowaliśmy się w pięć osób do taxi, jedno na drugim bo bagaży też sporo i już po pierwszych kilku kilometrach zdaliśmy sobie sprawę z tego, że przepisy drogowe owszem są, ale nikt nie przywiązuje do nich uwagi. Kierowca jechał sobie bez świateł, nie używając kierunkowskazów i w większości jadąc środkiem dwóch pasów…jakby nie mógł się zdecydować, którym chce jechać.

Cali i zdrowi dotarliśmy do głównego dworca i należy tutaj wspomnieć o tym, jak wszyscy ostrzegali nas o czyhających na turystów niebezpieczeństwach. Zaczynając od ludzi w samolocie, przez kierowcę taksówki. Tak nam naopowiadali, że baliśmy się własnego cienia. Poradzono nam, żeby iść prosto do pociągu i nie zatrzymywać się ani na chwilę na stacji, ale jak iść bez biletów?! i w ogóle w którą stronę? W kasie nie można płacić kartą, najbliższy bankomat jest daleko, waluty nie mamy tylko dolary i co tu zrobić?! No nic, staliśmy tak wystraszeni, rozglądając się na wszystkie strony czy już nas okradli czy jeszcze nie 😉 i nagle podchodzi do nas Argentynka.. Mariana. Fajnie, że mówiła po angielsku to mogliśmy wszyscy z nią porozmawiać. Widząc jak się błąkamy i nie wiemy, w którą stronę uderzyć, zapytała dokąd chcemy jechać itp, po czym poszła i kupiła nam bilety. Dla niej to było kilka peso (ok 7 zł) za bilety dla nas wszystkich a dla nas ogromna pomoc. Takie sytuacje i ludzi, którzy pomagają małym gestem bardzo miło wspomina się przez długi czas. Chcąc jakkolwiek podziękować wręczyliśmy jej polską czekoladę Wedla 🙂

IMG_1713IMG_1728IMG_1497

w pociągu to samo… wszyscy wystraszeni z oczami dookoła głowy, wymęczeni, rzuciliśmy plecaki w kąt przez cały czas mocno ich pilnując. A tu nagle podchodzi dziadek i pyta skąd jesteśmy. Zaczyna się rozmowa, okazało się, że Pan Dziadek ma 78 lat i jego pradziadki mają europejskie korzenie jeden z Polski drugi z Niemiec! Bardzo sympatyczny człowiek… dał nam kilka istotnych wskazówek, opowiedział ciekawe anegdotki np. jak przejechał na rolkach z Mendozy do oddalonego o 100 km miasta. Na koniec chcieliśmy dać mu posmakować odrobinę polskiego przysmaku więc podarowaliśmy mu Prince Polo.

Po jakimś czasie dotarliśmy do Juana, który odebrał nas ze stacji. I tak o! dzień za dniem, siedzimy sobie w Buenos w jego malutkim mieszkanku w niezbyt bezpiecznej okolicy (ale o każdej tutaj tak mówią). Wprawdzie jedno na drugim bo przecież wziąć pod dach 7 osób to nie lada wyzwanie tym bardziej gdy mieszkają w nim już 2 osoby. Luksusów nie mamy, nie myślcie! Ważne, że za free, że atmosfera super i że wszyscy jesteśmy razem.

A, zapomniałam dodać jeszcze, że jest z nami piesek – Mia, która wskakuje codziennie rano na materac, żeby się przywitać. Hostów mamy bardzo fajnych. Juan i Chino (Argentyńczycy). Codziennie wieczorem integrujemy się poprzez gotowanie polskich i argentyńskich przysmaków, zapijając wódką i tutejszym alkoholem, dzieląc się przy tym kulturowymi obyczajami.

_MG_1727IMG_1483 IMG_1596_MG_1475 _MG_1525 _MG_1559 _MG_1381 _MG_1295