WYMIANA PESO I SPRZEDAWCZYKI W POCIĄGU
Dzień za dniem, a my nadal u Juana… zapytacie ale gdzie jest ŻUK ?! No właśnie, polubił pływać coś ten nasz Żuczek. W tym momencie przemierza Ocean i będziemy mogli go odebrać 15 lutego w porcie w Buenos (mamy nadzieję nie później). Niestety mieliśmy sporo poważnych problemów z firmą spedycyjną przez co fracht został opóźniony, a my biletów przebukować nie mogliśmy (wiązało się to ze zbyt dużymi kosztami). Oby dopłynął cały i zdrowy, trzymajcie kciuki!
Jak już tu jesteśmy, to chcielibyśmy skorzystać i zobaczyć jak najwięcej ale nie ruszymy się nigdzie bez wymienionej waluty. Obowiązuje tutaj argentyńskie peso.
Właśnie w tym celu – wymiany kaski, pojechaliśmy do centrum, na ulicę FLORIDA. W Argentynie w dalszym ciągu funkcjonuje czarny rynek, dlatego chcąc otrzymać jak największą ilość peso, poszliśmy właśnie tam, do ulicznych Cinkciarzy, a nie do tradycyjnego kantoru. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Jak tylko znaleźliśmy się we wskazanym miejscu – my gringo (tak mówią na obcokrajowców; a wyróżniamy się bardzo), podeszła do nas kobieta pytając czy chcemy wymienić u niej dolary na peso.
Zdziwiło nas to, że od razu wiedziała o co chodzi lecz mimo to poszliśmy za nią. Jak się okazało, „kantor” to sklep z odzieżą damską! A babeczka obsługująca klientów, wybierająca jakiś damski sweterek dla babci – w międzyczasie pod ladą wymieniła nam pieniądze. I tak dostaliśmy 14 peso za 1 dolara. Oczywiście trzeba było jak najszybciej ukryć hajs więc znanym już nam sposobem, poszłyśmy z dziewczynami do WC, żeby zrobić jak my to mówimy „kwadratowe cycki” i wetknąć pieniądze w biustonosze:)
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę i Wam o niej opowiedzieć, to ‚pociągowe sprzedawczyki’. Nie uwierzycie, ale podczas 40 minutowej podróży z miejsca, w którym mieszkamy do stacji centralnej (Retiro), można kupić długopisy, słodycze, drobne akcesoria elektroniczne, święte obrazki (!), zestawy z gumkami i spinkami do włosów i Bóg wie co jeszcze 🙂 wchodzą sobie do pociągu i rzucają swoje standardowe śpiewki, że tylko u nich taka oferta, nigdzie indziej lepszej nie znajdą i jakoś im się ten interes kręci! Jak na Polaków przystało stwierdziliśmy że też możemy zrobić na tym biznes i swoje ugrać. Może uda się sprzedać kilka obrazków z Ojcem Świętym, które przywieźliśmy z Polski :). Damy wam znać jak poszło :)k