Żuki na MotoClassic 2015 w Zamku Topacz

Jak co roku wybraliśmy się całą ekipą na MotoClassic, które odbyło się na terenie Zamku Topacz. Na zlocie zobaczyć można było ponad 250 pojazdów wyprodukowanych w latach 1886-1980. Spora część właścicieli zabytkowych pojazdów przyjechała z odległych części Polski, a nawet z zagranicy. Wielu z nich klasykami o własnych siłach. Najbardziej wytrwali okazali się właściciele szarej Warszawy Pickup, którzy odbyli 13,5 godzinną wyprawę z Warszawy do Wrocławia 🙂
Największe wrażenie na nas, podróżnikach, zrobiły oczywiście zaprezentowany Dakar Star ’89, nie mogliśmy się z Marianem oprzeć przed wczołganiem pod spód i obejrzeniem pięknie wyremontowanego podwozia. Moją uwagę zwróciły również dwa inne ciekawe pojazdy – wiklinowy Hanomag (ach jeździłbym takim na co dzień do pracy!) oraz pancernik Stalina ze swoim pancerzem o grubości 63mm! Marian oczywiście poświęcił najwięcej czasu sekcji poświęconej Warszawom, gdzie znał prawie każdego.

Warto wspomnieć o wystawie przygotowanej przez szrociaki, która witała osoby pojawiające się na zlocie. Składała się ona z kilku ciekawych aut, w różnym stopniu rozkładu. Każdy ze zwiedzających mógł się przekonać jak niektóre auta, prezentowane na zlocie, mogły wyglądać przed remontem i jak dużo pracy wymaga restaurowanie wymarzonego klasyka.

11935605_1162329830450111_505400121903818402_o

 

Mimo iż na MotoClassic jesteśmy co roku, a Muzeum Motoryzacji w Zamku Topacz odwiedzamy cyklicznie, zlot jak zwykle zrobił na nas ogromne wrażenie.

W tym roku pojawiliśmy się dwoma Żukami, ponieważ chcieliśmy zaprezentować również nasz nowszy pojazd, który towarzyszył nam w wyprawie po Polsce. Organizatorzy zaprosili nas na specjalnie przygotowaną do prezentowania pojazdów scenę, na którą wjechaliśmy Żukiem. Opowiedzieliśmy o naszej wyprawie do Maroka oraz o planach na przyszły rok. Występ na scenie zakończył się małą wpadką. Kilka godzin wcześniej śpiesząc się na zlot zamontowaliśmy zły akumulator, który zechciał rozładować się akurat na scenie, w wyniku czego opuścić ją musieliśmy pchając Żuka. Przynajmniej nas zapamiętają….