Krewki dziadziuś i stado krwiożerczych Alpak!
Podróżując w siedmioosobowym Żuku w szóstkę, mieliśmy jedno miejsce wolne, co dawało nam możliwość zabierania przypadkowych autostopowiczów. Jacek, który od paru dni podróżował z nami (od Uyuni) musiał niestety nas opuścić, ponieważ w Buenos Aires czekał na niego samolot powrotny do Polski. Wolne miejsce nie pozostało jednak puste zbyt długo, bo nad jeziorem Titicaca czekał…