Salar de Uyuni – o tym jak Żuk przeglądał się w lustrze świata
Po przetrwaniu najcięższych kilku dni na boliwijskich bezdrożach, bez dostępu do bieżącej wody, wdychając pył i kurz zamiast tlenu (choć i tego było mało), wjechaliśmy do cywilizacji. Znaleźliśmy się w mieście Uyuni. Pierwsza rzecz, za którą zaczęliśmy się rozglądać to prysznic. Kilka dni używania mokrych chusteczek, zamiast wody było uwierzcie męczące i każdy z nas…